[Taco Hemingway]
Szukać szczęścia na ulicach tego miasta
To szukać igły w stogu siana na ruchomych piaskach
Chodnik odchody zdobią jak rodzynki w ciastach
Wszak nikt nie prosił, ale wiesz, że możesz je tu zastać
Nocą ten głaz pcham jak Syzyf, jak Atlas
To miasto przygniata jak sztanga na barkach
Co róg to Starbucks i Żabka, i Żabka, i Żabka
Paczkomat i suka na światłach, ja pierdolę
Wymiociny na kostce Bauma
(Truj ) Truje mnie wóda, albo gruda Super-Pharma
(Kont ) Kontuzja mózgu, o terapię coraz trudniej
(War ) Wariuje w chmurach, aż się w nich zasnuje trauma
(Szaf ) Szafa grająca gra na loopie nutę diabła
(Z ki ) Z kim tu zatańczyć? Samotność, mój smutny standard (Oh)
Nie lubię tłoku, lecz człowiek to dusza stadna
Pod ciemną gwiazdą się smutny znów tłum upadla
Chłopy czerwone, jakby ktoś na mordę wylał wrzątek
One bezgotówkowe, lecz się Chrobry przyda w piątek
Królowe mączki, co druga – nowa Iga Świątek
Toast za zdrowie, i by się dobrze klikał content
Neony bledną, widzę morze czerni jak Kaukaz
Nie ma ucieczki, dziś Śródmieście jak Alcatraz
Pierwsze pijane pocałunki, WWA, znam was
Mięsień sercowy szczypie, od dekady mam zakwas
[Taco Hemingway]
Morda nie szklanka, ale często są w kontakcie
Serce nie sługa, ale uwięzione w klatce
Robi się ciemno, barman uzupełnia lampkę
Życie nie bajka, czemu opowiadasz baśnie?
Nie bombonierka, więc nie szukaj w nim słodyczy
Serce nie sługa, ale trzyma je na smyczy
Życie nowelą, mojej nikt nie zechce czytać, huh
A czas to pieniądz, nikt mi nie chce go pożyczyć
[Taco Hemingway, Livka]
Jest pierwsza w nocy, gdy znów tu siedzę jak słup soli
Przez papierosy mnie płuco lewe i mózg boli
Przysięgam, dosyć mam uzależnień, lecz cóż zrobić?
Brudna speluna, podwójna wóda i doomscrolling
Chcę iść do domu, nim stoczę się jak alkoholik
Lecz bez pardonu na feedzie mi się pojawia storik
To ona? (To ona) I jakiś Pan Anonim
Uczyli na religii, by drugi nadstawiać polik
Lecz jak to robić, gdy widzę jej fotę z owym chłopem?
I ma na sobie mą bluzę co będzie dość istotne
Wraca wspomnienie, ale miesza się ze stroboskopem
Sączy się bardzo lichą strugą, jak Marlboro z okien
Na raz przemienia się w tsunami i mnie obezwładnia
Znam wszystkie fale jej na pamięć jak melodie z radia
Wiem, co się stanie, kiedy w sobie mam emocji nadmiar
Odkurzę notes, by się topić w melancholii za dnia
[Taco Hemingway, Livka]
Morda nie szklanka, ale często są w kontakcie
Serce nie sługa, ale uwięzione w klatce
Robi się ciemno, barman uzupełnia lampkę
Życie nie bajka, czemu opowiadasz baśnie?
Nie bombonierka, więc nie szukaj w nim słodyczy
Serce nie sługa, ale trzyma je na smyczy
Życie nowelą, mojej nikt nie zechce czytać, huh
A czas to pieniądz, nikt mi nie chce go pożyczyć
[Taco Hemingway, Taco Hemingway & Ash]
Nastała pora, gdy się każdy problem staje ważny
Kiedy wyprasza gości lokal, kiedy blakną gwiazdy
Paradoksalnie ???
Nastała pora, gdy się każdy problem staje ważny
Kiedy wyprasza gości lokal, kiedy blakną gwiazdy
Paradoksalnie cel się staje wtedy skrajnie jasny
Latarnie wszędzie dawno zgasły
Paroles2Chansons dispose d’un accord de licence de paroles de chansons avec la Société des Editeurs et Auteurs de Musique (SEAM)